wszystkich tych przyczynach. Fakt jest dość osobliwy. Obfite i zdrowe pokarmy, które zastąpiły ohydne i drażniące pożywienie, nie szły na zdrowie Esterze. Czysty i religijny obyczaj, który zajął miejsce dawnego nieporządnego życia o równie okropnych uciechach jak przykrościach, podkopywał siły młodej pensjonarki. Luby wypoczynek, spokojne noce, które zajęły miejsce miażdżących wyczerpań i straszliwego podniecenia, wprawiły ją w stan gorączki, której objawy umykały się dłoniom i oku siostry-pielęgniarki. Słowem, dobrobyt, szczęście po niedoli i nędzy, spokój po niepokoju, były Esterze równie zgubne jak dawne życie kurtyzany byłoby zgubne jej młodym towarzyszkom. Wzrosła w zepsuciu, rozwinęła się w niem. Jej piekielna ojczyzna odzywała się w niej jeszcze, mimo rozkazów wszechmocnej woli. To co nienawidziła było dla niej życiem, to co kochała zabijało ją. Miała tak żarliwą wiarę, iż pobożność jej radowała serce. Lubiła się modlić. Dusza jej otwarła się światłu religji, którą przyjmowała bez wysiłku, bez wątpień. Ksiądz, który nią kierował, był zachwycony; ale w niej samej ciało sprzeciwiało się nieustannie duszy. Wyjęto karpie z błotnistego stawu, aby je przenieść do marmurowego basenu, do czystej wody, na życzenie pani de Maintenon, która je karmiła okruchami królewskiego stołu. Karpie ginęły. Zwierzęta mogą być przywiązane, ale człowiek nie zaszczepi im nigdy trądu pochlebstwa. Pewien dworak podniósł w Wersalu ten fakt niemej opozycji. „Jest z niemi tak jak ze mną, odparła ta quasi-królowa: żałują swego bajorka“. To zdanie streszcza całą historję Estery. Chwilami, biedna dziewczyna czuła potrzebę uganiania po wspaniałych ogrodach klasztoru, biegła zadumana od drzewa do drzewa, rzucała się rozpaczliwie w ciemne zakątki, szukając w nich czego? nie wiedziała! chwytał ją jakiś demon; pieściła zalotnie drzewa, szeptała im słowa których nie wymawiała głośno. Czasami, wieczorem, przemykała się pod murami jak wąż, bez szala, z nagiemi ramionami. Często, w kaplicy, w czasie nabożeństwa, trwała nieruchomo z oczami wlepionemi w krucyfiks. Wszyscy podziwiali tę postać tonącą we
Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.