gi czas ukryty, zmierzały do przeniknięcia okropnej tajemnicy, którą Lucjan znał dopiero od kilku dni. Karlos był ambitny za dwóch, oto co mogły stwierdzić osoby które go znały; wedle powszechnego zaś mniemania, Lucjan był naturalnem dzieckiem księdza.
W piętnaście miesięcy po swem zjawieniu się w Operze, które rzuciło poetę zawcześnie w świat, gdzie ksiądz pragnął go widzieć dopiero w chwili kiedy go dostatecznie uzbroi przeciw światu, Lucjan miał w stajni trzy ładne koniki, powóz na wieczór, kabrjolet i tilbury na rano. Jadał w mieście. Przewidywania Herrery ziściły się: Lucjan zacząć szaleć; ale opiekun uważał za potrzebne oderwać go od niedorzecznej miłości Estery. Wydawszy około czterdziestu tysięcy, Lucjan, po każdem szaleństwie, tem żywiej wracał pamięcią do Drętwy, szukał jej z uporem: że zaś nie mógł jej znaleźć, stawała się dlań tem, czem zwierzyna dla myśliwego. Czyż Herrera mógł znać naturę poety? Skoro raz to uczucie owładnie głową jednego z tych małych wielkich ludzi tak jak rozpaliło ich serce i przeniknęło zmysły, poeta staje się o tyle wyższy od zwykłych ludzi miłością, o ile jest wyższy potęgą wyobraźni. Miłość poety staje się wówczas poematem, który często przerasta człowieka. Czyż nie stawia wówczas kochanki o wiele wyżej niż kobieta sobie tego życzy? Zmienia, jak wzniosły kawaler z Manszy, dziewuchę w księżniczkę. Posługuje się laseczką, której dotknięcie wszystko mieni w cud; mnoży rozkosze przez czarodziejski świat ideału. Tak więc, miłość ta jest szczytem namiętności: nadmierna we wszystkiem, w swoich nadziejach, rozpaczach, gniewach, melancholji, radości, leci, skacze i pełza, nie jest podobna do wzruszeń jakich doznaje ogół ludzi; jest, w stosunku do przeciętnej miłości, tem, czem wieczny strumień alpejski do potoku w równinie. Ci wspaniali genjusze spotykają się rzadko ze zrozumieniem, marnują się w fałszywych nadziejach; zużywają się w szukaniu idealnych kochanek, umierają prawie zawsze jak piękne owady, wystrojone przez naturę na święto miłości, a ginące w dziewictwie pod
Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.