Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.

nogą przechodnia; kiedy zaś — drugie niebezpieczeństwo! — spotkają kształt który odpowiada ich duszy, a który często jest własnością jakiej piekarki, czynią jak Rafael, czynią jak ów piękny owad: umierają u stóp Fornariny. Lucjan był w tem położeniu. Jego poetyczna natura, krańcowa we wszystkiem, w dobrem i w złem, odgadła anioła w upadłej dziewczynie, raczej otartej o zepsucie niż zepsutej; widział ją wciąż białą, skrzydlatą, czystą i tajemniczą, jaką stała się dla niego, odgadując iż pragnie ją mieć taką.
Pod koniec maja 1824, Lucjan stracił całą swą żywość; nie wychodził z domu, jadał z Herrerą, trwał w zadumie, pracował, czytał zbiór traktatów dyplomatycznych, siedział godzinami po turecku na otomanie, i palił po trzy lub cztery nargile dziennie. Groom jego bardziej był zajęty czyszczeniem rurek tego pięknego instrumentu i napawaniem ich wonnością, niż czesaniem koni i strojeniem ich w róże na przejażdżkę do Lasku. W dniu w którym Hiszpan ujrzał iż czoło Lucjana pobladło, gdy spostrzegł iż szaleństwo zdławionej miłości zmienia się w chorobę, zapragnął dotrzeć do dna tego serca w którem pomieścił swe życie.
Pewnego wieczora, kiedy Lucjan, wyciągnięty w fotelu z fajką w ustach, przyglądał się machinalnie zachodowi słońca, wyrwało go z zadumy głębokie westchnienie. Odwrócił się i ujrzał księdza stojącego za nim z założonemi rękami.
— Byłeś tutaj! rzekł poeta.
— Oddawna, odparł ksiądz, myśli moje biegły w ślad twoich.
Lucjan zrozumiał.
— Nie podawałem się nigdy za naturę z bronzu, jak twoja. Życie jest dla mnie naprzemian niebem i piekłem; ale kiedy, przypadkiem, nie jest ani jednem ani drugiem, nudzi mnie; otóż... nudzę się...
— Jak można się nudzić, mając przed sobą tyle wspaniałych nadziei?