Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/95

Ta strona została skorygowana.

mogło narazić jego przybrany charakter, miał się puścić na losy nowego istnienia, kiedy, na drodze z Angoulême do Paryża, spotkał Lucjana. Chłopiec ten wydał się rzekomemu księdzu cudownem narzędziem; ocalił go od samobójstwa, mówiąc:
— Oddaj się człowiekowi bożemu tak jakbyś się oddał djabłu, a zyskasz widoki nowego istnienia. Będziesz żył jak we śnie, najgorszem zaś możliwem przebudzeniem będzie taż sama śmierć, którą chciałeś sobie zadać...
Przymierze dwóch istot, które miały tworzyć tylko jedną, opierało się na tem wymownem rozumowaniu, które Karlos Herrera umocnił zresztą zapomocą umiejętnie stopniowanego wspólnictwa. Obdarzony genjuszem zepsucia, zniweczył skrupuły Lucjana zanurzając go w okrutnych próbach i wyciągając go z nich zapomocą milczącej zgody na złe lub haniebne uczynki, które zostawiały go zawsze czystym i szlachetnym w oczach świata. Lucjan był blaskiem społecznym, w cieniu którego pragnął żyć fałszerz.
— Ja jestem autor, ty będziesz dramatem; jeśli się nie udasz, mnie wygwizdają, rzekł w dniu, w którym wyznał mu swoje świętokradcze przebranie.
Karlos posuwał się ostrożnie od zwierzenia do zwierzenia, odmierzając bezeceństwo wyznań wedle postępów i potrzeb Lucjana. Toteż, Ołżyśmierć zdradził swą ostatnią tajemnicę dopiero w chwili, kiedy nałóg paryskich uciech, powodzenie, nasycona próżność, wydały mu z ciałem i duszą słabego poetę. Tam gdzie niegdyś Rastignac, kuszony przez tego demona, oparł się, Lucjan uległ, lepiej zażyty, umiejętniej wciągnięty do wspólnictwa, pokonany zwłaszcza szczęściem iż zdobył pozycję. Zło, którego poetyckie wcielenie nazywa się djabłem, rozwinęło wobec tego nawpół zniewieściałego mężczyzny urocze pokusy, żądało odeń zrazu mało, dając wiele. Wielkim argumentem Karlosa był ów wiekuisty sekret, jaki Tartuffe przyrzeka Elmirze. Dowody bezwzględnego poświęcenia Karlosa Herrery dokończyły straszliwego dzieła.
W tej chwili, nietylko Estera i Lucjan pochłonęli wszystkie