Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/104

Ta strona została przepisana.

— Tak, rzekł wzdychając Raul, przystanąwszy przed wspaniałem łóżkiem Floryny; ale wolałbym zostać na resztę życia przekupniem obwarzanków, i żyć kartoflami bez omasty, niż sprzedać z tego bodaj jedną łyżkę.
— Nie łyżkę, rzekł Blondet, ale wszystko! Ambicya jest jak śmierć, musi położyć rękę na wszystkiem, wie że życie depce jej po piętach.
— Nie! po sto razy tnie! Przyjąłbym wszystko od wczorajszej hrabiny, ale odbierać Fiorynie jej gniazdko?...
— Tak, jej warsztat, zapewne, to rzecz poważna...
— Wedle tego co zroumiałem, chcesz brać się do polityki zamiast do teatru, rzekła Floryna ukazując się nagle.
— Tak, dziecko, rzekł dobrodusznie Raul, ujmując ją lekko za kark i całując w czoło. Krzywisz się? Czy źle wyjdziesz na tem? czy pan minister nie potrafi, lepiej od dziennikarza, uzyskać dla królowej sceny lepszego engagement? Czy nie będziesz miała ról i urlopów?
— Skąd weźmiesz pieniędzy? rzekła.
— Od wuja, odparł Raul.
Floryna znała wuja Raula. To słowo symbolizowało lichwę, tak jak, w popularnem narzeczu, ciotka oznacza pożyczkę na zastaw.