Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/117

Ta strona została przepisana.

kanta scen, który dal się złapać na sztuczkę sceniczną.
— Nie tam gra się komedję, rzekł ukazując rampę, ale tu, w tej loży.
Ujął lornetkę, i, dla dodania sobie swobody, zaczął rozglądać się po sali.
— Gniewa się pan na mnie? rzekła margrabina spoglądając nań z pod oka. Tak czy inaczej, czyż nie musiałam wpaść na trap pańskiej tajemnicy? Pogodzimy się z łatwością. Przyjdź pan do mnie, przyjmuję co środę; droga Marychna nie opuści ani wieczoru, skoro pana raz zastanie. Ja zyskam na tem. Niekiedy zachodzi do mnie między czwartą a piątą; będę dobra dla was, zamieszczam pana w liczbie uprzywilejowanych, którym dozwalam wstępu o tej godzinie.
— Mój Boże, rzekł Raul, co to jest świat! powiadają o pani, że pani jest zła.
— Ja! rzekła, jestem gdy trzeba. Czyż nie musimy się bronić? Ale co do pańskiej hrabiny, przepadam za nią; będziesz z nią szczęśliwy, doprawdy jest urocza. Jesteś pierwszym, którego imię będzie wyryte w tem sercu z ową dziecinną radością, jaka każe wszystkim kochankom, nie wyłączając kaprali, wycinać swoje litery na korze drzew. Pierwsza miłość kobiety, to rozkoszny owoc. Później, widzi pan, w naszej tkliwości, w naszych staraniach, jest dużo sztuki. Stara kobieta, jak ja, może wszystko powie[