— Niech się pan nie zajmuje temi drobiazgami; powinien pan wiedzieć, że kobiety to dzieci.
— Czy uraziłem czem panią?
— Byłażbym tutaj?
— Ale nie uśmiechasz się do mnie, nie wydajesz się szczęśliwa że mnie widzisz.
— Dąsam się, nieprawdaż? rzekła, spoglądając nań z ową poddańczą minką, zapomocą której kobiety umieją przybierać wygląd ofiary.
Natan szedł obok z uczuciem niepokoju, ze ściśniętem sercem, przygnębiony.
— Będzie to zapewne, rzeki po chwili milczenia, coś z rzędu owych błahych obaw, owych mglistych podejrzeń które pani stawia powyżej największych spraw życia; ma pani sztukę przeważania szali świata rzucając na wagę ułamek słomki, źdźbło.
— Ironia?... Spodziewałam się tego, rzekła spuszczając głowę.
— Maryo, czy nie widzisz aniele mój, że rzekłem te słowa aby ci wydrzeć tajemnicę?
— Moja tajemnica będzie zawsze tajemnicą, nawet wówczas kiedy ją panu zwierzę.
— Dobrze więc, powiedz...
— Nie kochasz mnie, ciągnęła, rzucając mu owo skośne i podstępne spojrzenie, jakiem kobiety umieją tak chytrze indagować mężczyznę, wówczas gdy go chcą dręczyć.
— Nie kocham?... wykrzyknął Natan.
Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/130
Ta strona została przepisana.