byłby mógł uwierzyć w niedbalstwo podobnego życia, w tak zupełne zapuszczenie? Schmuke był Dyogenesem-muzykiem, nie wstydził się swego nieporządku, byłby się go wyparł, tak był doń przyzwyczajony. Nieustający użytek poczciwej wielkiej niemieckiej fajki rozlał ma suficie, na nędznych tapetach, poszarpanych w licznych miejscach przez kota, płowy odcień, który dawał przedmiotom wejrzenie złotawych płodów Cerery. Kot, przystrojony wspaniałą szatą o długiem rozstrzępionem włosiu, odgrywał tam rolę niby gospodarza domu, długobrody, poważny, spokojny. Z wysokości wybornego wiedeńskiego fortepianu, gdzie zasiadał uroczyście, obrzucił wchodzącą hrabinę obleśnem i zimnem spojrzeniem, jakiem byłaby ją powitała każda kobieta, zaskoczona jej pięknością. Nie zmienił miejsca, wstrząsnął jedynie srebrnemi kiśćmi sterczących wąsów, i zwrócił złociste oczy na Schmukego. Stary i pochylony wiekiem fortepian, z drzewa pomalowanego na czarny i złoty kolor, ale brudny, powycieramy, poszczerbiony, ukazywał klawisze zużyte jak zęby starego konia, i pożółkłe od oparów fajki. Na pulpicie, małe kupki popiołu świadczyły, że, poprzedniego dnia, Schmuke grał, na starym instrumencie, na jakiś sabbat muzyczny. Podłoga pełna zaschłego błota, podartych papierów, fajczanego popiołu, niewytłómaczonych szczątków, podobna była do podłogi w niezamiatanej od tygodnia oberży. Oko bardziej
Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/170
Ta strona została przepisana.