Już ręce tego anioła biegły po starych klawiszach, już spojrzenie jego sięgało nieba poprzez dachy, już najrozkoszniejsze melodye kwitły w powietrzu i wnikały do duszy; ale hrabina nie pozwoliła naiwnemu tłómaczowi rzeczy niebiańskich budzić drzewa i strun, jak czyni św. Cecylia Rafaela dla słuchających jej aniołów, dłużej niż czas potrzebny do osuszenia pisma: wsunęła weksle do zarękawka i ściągnęła swego rozpromienionego nauczyciela z nadobłocznych przestrzeni w których bujał, kładąc mu rękę na ramieniu.
— Mój dobry Schmuke... rzekła.
— Jusz! wykrzyknął z bolesnem poddaniem. Bodzo pył o dety bżychocidź?
Nie szemrał, wyprostował się — niby wierny pies, aby wysłuchać słów hrabiny.
— Mój dobry Schmuke, rzekła, idzie w tej sprawie o śmierć i o życie, każda minuta oszczędza krew i osusza łzy.
— Safże da zama, rzekł. Ić, ić, anjale, ozużadź łsy trukich! Fiec, sze pietny Żmuge lidży dfoją fisydę za fiędzej nisz rende gdórą ma ot dziepie!
— Zobaczymy się, rzekła, przyjdzie pan muzykować i zjeść ze mną obiad co niedzielę, jeżeli nie chcesz abym się pogniewała. Czekam pana w najbliższą niedzielę.
— Nabrafte?
Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/176
Ta strona została przepisana.