Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/196

Ta strona została przepisana.

— W wielkiej damie, on?... rzekła Floryna. Nie kłopocę się o takie bzdury.
— Więc dobrze, czy będziesz zadowolona, skoro sam przyjdzie ci powiedzieć, że nie odprowadzi cię dziś rano do domu?
— Jeżeli potrafisz to sprawić, odparła Floryna, pójdziemy do domu i poszukamy listów. Uwierzę, skoro zobaczę.
— Zostańże tu, rzekł Feliks i patrz.
Podał ramię żonie i przystanął o dwa kroki od Floryny. Wkrótce, Natan, który błąkał się tam i sam po foyer, szukając na wszystkie strony straconej maseczki tak jak pies szuka pana, wrócił w pierwotne miejsce. Czytając na jego czole łatwą do zauważenia troskę, Floryna stanęła przed pisarzem jak posąg i rzekła rozkazująco:
— Nie chcę abyś się sam wałęsał: mam swoje racje.
— Miarya!... szepnęła wówczas, za poradą męża, hrabina do ucha Raula. Kto jest ta kobieta? Zostaw ją natychmiast, wyjdź i czekaj na dole.
Poddany tej straszliwej próbie, Raul szarpnął gwałtownie ramię Floryny, która nie spodziewała się tego obrotu; mimo że trzymała mocno, zmuszona była go puścić. Natychmiast, Natan zginął w tłumie.
— Cóż ci mówiłem? zawołał Feliks do ucha zdumionej aktorki, podając jej rękę.