jest gorsza, upokarzająca. Cóż chcesz? ofiarujmy Bogu to umartwienie, jako pokutę za nasze bezowocne poszukiwania; nie jest bowiem prawdopodobne, moja droga, abyśmy, w jesieni życia, znalazły piękny kwiat którego nam brakło w czasie wiosny i lata.
— Nie w tem kwestya, odparła margrabina po pauzie pełnej zadumy. Jesteśmy jeszcze dość piękne aby obudzić miłość; ale nie przekonamy nigdy nikogo o naszej niewinności ani cnocie.
— Gdyby to było kłamstwo, nic łatwiejszego jak ozdobić je komentarzem, podać z ładną zaprawą która je czyni wiarogodnem i pozwala przełknąć niby rozkoszny owoc; ale kazać uwierzyć w prawdę! Och! najwięksi ludzie załamali się na tem, dodała księżna z owym głębokim uśmiechem, który zdołał oddać jeden tylko pendzeł Leonarda de Vinci.
— Głuptasy umieją niekiedy dobrze kochać, podjęła margrabina.
— Ale, zauważyła księżna, ma to nawet głuptas nie jest dość łatwowiernym.
— Masz słuszność, rzekła śmiejąc się margrabina. Ale bo też nie głupca, ani nawet nie człowieka z talentem trzeba nam szukać. Aby rozwiązać podobny problem, trzeba mam człowieka genialnego. Geniusz jedynie posiada dziecięcą wiarę, religię miłości, i pozwala sobie chętnie wiązać oczy. Otóż, jeżeli spotykałyśmy niekiedy ludzi genialnych, byli
Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/220
Ta strona została przepisana.