— Ależ to przemiłe dziecko, prosto z powijaków. Doprawdy, i tym razem, będzie, jak zawsze, tryumf bez walki.
— To rozpaczliwe, rzekła pani d‘Espard: ale jest rada.
— Jakto?
— Pozwól mi zostać swą rywalką.
— Jak chcesz, odparła księżna, ja już jestem zdecydowana. Geniusz, to sprawa mózgu: nie wiem jak na tem wychodzi serce, pomówimy o tem później.
Słysząc te ostatnie słowa niepodobne do adcyfrowania, pani d‘Espard przeszła do ogólnej rozmowy, i nie zdawała się ani zraniona tem jak chcesz, ani ciekawa dowiedzieć się do czego to spotkanie doprowadzi. Księżna przetrwała jaką godzinę na kozetce koło ognia, w owej niedbałej i pełnej zadumy postawie, jaką Guérin dał swojej Dydonie. Słuchała z uwagą; od czasu do czasu, spoglądała na Daniela, nie ukrywając podziwu, ujętego zresztą w dyskretne karby. Wysunęła się skoro powóz zajechał, wymieniwszy uścisk z margrabiną i skinienie głowy z panią de Montcornet.
Do końca wieczoru nie było mowy o księżnej. Skorzystano z niezwykłego podniecenia d‘Artheza, który rozwinął skarby swego umysłu. Niewątpliwie, miał w Rastignaku i Blondecie partnerów pierwszorzędnej siły, i jako subtelność dowcipu i jako roz-
Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/245
Ta strona została przepisana.