nie zdało mi się zawsze plamą dla niewinności, dlatego gardziłam wszystkiem coby niem trąciło... Do kogóż zresztą miałam mówić? Tego rodzaju okropności można zwierzyć albo Bogu, albo komuś kto jest w naszem poczuciu bardzo blizko niego, kapłanowi, komuś wreszcie kto jest niby nasze drugie ja... Słuchaj więc! jeżeli moje tajemnice nie będą tutaj, rzekła przykładając rękę do serca d‘Artheza, tak jak były tu (ugięła pod palcami fiszbiny sznurówki)... nie byłbyś wielkim d‘Arthezem, omyliłabym się!
Łza zwilżyła oazy d‘Artheza, Dyana zaś pochłonęła tę łzę skośnem spojrzeniem, od którego nie drgnęła źrenica ani powieka. Było to zwinne i sprawne niby ruch kotki chwytającej mysz. D‘Arthez, po pierwszy raz, po sześćdziesięciu dniach ścisłej etykiety, odważył się ująć tę ciepłą i pachnącą rękę, podniósł ją do warg, złożył na niej długi pocałunek ciągnący się od garstki aż do paznogci z tak delikatną rozkoszą, iż księżna skinęła głową wnosząc bardzo dobrze o literaturze. Pomyślała, iż genialni ludzie muszą kochać w sposób o wiele doskonalszy, niż fircyki, dudka światowe, dyplomaci, a nawet żołnierze, którzy wszelako tylko to mają do roboty. Była znawczynią, wiedziała że temperament miłosny wyraża się poniekąd w błahostkach. Kobieta inteligentna może wyczytać swą przyszłość w prostym geście, jak Cuvier umiał powiedzieć, widząc kawałek łapy:
Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/265
Ta strona została przepisana.