trząc nań z wyniosłem czołem i głową promienną od cnoty.
— Czy to kobieta? pytał sam siebie ten głęboki znawca duszy ludzkiej. Jak do niej przystąpić?
Aż do drugiej w nocy spędzili czas na mówieniu głupstw, które kobiety genialne — jak księżna — umieją zaprawić osobliwym czarem. Dyana twierdziła że jest zanadto zużyta-, stara, zwiędła; d‘Arthez dowodził jej, o czem była przeświadczona, że ma skórę najbardziej delikatną, najbardziej rozkoszną w dotknięciu, nieporównanie białą, pachnącą; że jest młoda, w pełni rozkwitu. Spierali się o każdy rys piękności, o jeden szczegół po drugim, zapomocą: — Czy wierzysz? — Pan jest szalony. — To z pragnienia! — Za dwa tygodnie będziesz mnie widział taką jaką jestem. — Ostatecznie, dochodzę czterdziestki. — Czy można kochać tak starą kobietę? D‘Arthez rozwinął płomienną i studencką wymowę, upstrzoną najbardziej przesadnymi epitetami. Słysząc tego niepospolitego pisarza mówiącego bzdurstwa godne podporucznika, księżna słuchała go z twarzą skupioną, roztkliwiona, ale śmiejąc się w duchu.
Kiedy d‘Arthez znalazł się na ulicy, zapytał sam siebie, czy nie powinien był okazać mniej szacunku. Przeszedł w myśli te osobliwe zwierzenia, które, oczywiście, tutaj mocno skrócono; wymagałyby całej książki, aby je oddać w ich miodopłynnej obfi-
Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/279
Ta strona została przepisana.