ły równe co do siły. Księżna przerastała margrabinę o głowę, margrabina zaś uznawała w głębi tę wyższość. W tem, być może, mieściła się tajemnica przyjaźni. Słabsza tkwiła przyczajona w swojem fałszywem przywiązaniu, śledząc godzinę, tak długo wyczekiwaną przez wszystkich słabych, w której będzie mogła skoczyć do gardła silniejszego i wycisnąć tam ślad radosnego ukąszenia. Dyana czytała w niej jasno. Cały świat dał się omamić serdecznościom tych dwu kobiet. W chwili gdy księżna spostrzegła pytanie na ustach przyjaciółki, rzekła:
— A więc, moja droga, winna ci jestem szczęście zupełne, olbrzymie, nieskończone, niebiańskie.
— Co chcesz powiedzieć?
— Przypominasz sobie to, cośmy przetrawiały, przed trzema miesiącami, w tym ogródku, na ławce, w słońcu, pod jaśminem? Och! jedynie ludzie genialni umieją kochać. Zastosowałabym chętnie do mego wielkiego Daniela powiedzenie księcia Alby do Katarzyny Medycejskiej: „Głowa jednego łososia warta więcj niż głowy wszystkich żab“.
— Nie dziwię się, że już cię nie widuję, rzekła pani d‘Espard.
— Przyrzeknij md, jeśli go zobaczysz, że mu nie powiesz ani słowa o mnie, moja najdroższa, rzekła księżna, ujmując rękę margrabiny. Jestem szczęśliwa, och! ale to szczęśliwa nad wszelki wyraz, a wszak wiesz, jak daleko, w naszym świecie, idzie
Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/281
Ta strona została przepisana.