niu tego zbytku, czyż to nie było straszne? Hrabina nie czuła siły aby mówić.
— Biedna mała, rzekła pani du Tillet, jakże fałszywe masz pojęcie o mem małżeństwie, skoro mogło ci przyjść do głowy prosić mnie o pomoc!
Słysząc to zdanie, wydarte z głębi serca siostry gwałtownością burzy jaką w nie wlała, tak jak topnienie śniegów podnosi najmocniej osadzone w łożysku kamienie, hrabina popatrzyła tępym wzrokiem na żonę bankiera. Błysk grozy osuszył jej łzy, oczy stały się nieruchome.
— Czyżbyś i ty znajdowała się w otchłani, mój aniele? rzekła pocichu.
— Moje niedole nie ukoją twoich cierpień.
— Opowiedz je, dziecko drogie. Nie jestem jeszcze natyle egoistką, abym nie miała cię słuchać! Wciąż zatem cierpimy razem, jak za naszej młodości?
— Ale cierpimy rozłączone, odparła melancholijnie żona bankiera. Żyjemy w dwóch wrogich społeczeństwach. Ja bywam w Tuilleryach, podczas gdy ty już nie. Mężowie nasi należą do przeciwnych obozów. Jestem żoną ambitnego bankiera, złego człowieka, mój drogi skarbie! ty, masz za męża istotę dobrą, szlachetną, zacną...
— Och! bez wyrzutów, rzekła hrabina. Aby mieć prawo mi je czynić, kobieta musiałaby przejść nudę mdłego i bezbarwnego życia, wyjść zeń aby
Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/39
Ta strona została przepisana.