kującym; zdawałoby się, iż chce dać zapomnieć dziwactwo swoich form i odnieść nad antypatyami zwycięstwo, pochlebiające jego miłości własnej, próżności lub dumie.
— Dlaczego pan jest taki? spytała go raz margrabina de Vandenesse.
— Czyż perły nie kryją się w skorupie? odparł pompatycznie.
Komuś innemu, kto zadał to samo pytanie, odparł:
— Gdybym był miłym dla całego świata, w jaki sposób mógłbym być milszym dla osoby wybranej wśród wszystkich?
Raul Natan wnosi w swoje życie (intelektualne nieporządek, który jakgdyby wziął za godło. Pozory u niego nie kłamią. Talent jego przypomina owe biedne dziewczęta, które zgłaszają się do mieszczańskich domów do wszystkiego. Był zrazu krytykiem, i wielkim krytykiem; ale to rzemiosło wydało mu się szalbierstwem. Artykuły jego warte były tyle co książki, powiadał. Skusiły go zyski teatru; ale, niezdolny do powolnej i wytrwałej pracy jakiej wymaga dawkowanie scenicznych efektów, zmuszony był stowarzyszyć się z pewnym wodewilistą, nazwiskiem du Bruel[1], który wprowadzał w życie jego pomysły i stale obracał je w sztuczki „robiące kasę“, pełne
- ↑ Kawalerskie gospodarstwo, Stracone złudzenia.