— Mój drogi panie, rzekła pani d‘Espard do ucha Raula, szczęśliwe ladaco z pana. Zawróciłeś dziś wieczór niejedną głowę: między innemi i główkę tej uroczej kobietki, która opuściła nas tak nagle.
— Czy nie wiesz, co miała na myśli margrabina d‘Espard? spytał Raul Blondeta cytując mu słowa tej wielkiej damy, skoro, między pierwszą a drugą po północy, znaleźli się mniej więcej sami.
— Ba! Dowiaduję się właśnie, że hrabina de Vandenesse rozkochała się w tobie na umór. Można ci pozazdrościć.
— Nie widziałem jej, rzekł Raul.
— Och! zobaczysz ją, hultaju, rzekł Emil Blondet parskając śmiechem. Lady Dudley zaprosiła cię na bal umyślnie po to abyś ją spotkał.
Raul i Blondet wyszli wraz z Rastignakiem[1], który ofiarował im swój powóz. Wszyscy trzej zaczęli się śmiać z tego zebrania podsekretarza stanu konstytucyjnego Rządu, dzikiego republikanina i politycznego ateusza.
— Gdybyśmy tak machnęli kolacyjkę na koszt bieżącego porządku rzeczy? rzekł Blondet, który chciał wskrzesić dawne tradycye „kolacyjek.“
Rastignac zawiózł ich do Veryego, odesłał powóz, i wszyscy trzej siedli do stołu, analizując współczesne społeczeństwo i śmiejąc się rabelesowskim
- ↑ Ojciec Goriot, Stracone złudzenia.