mo jak z pod sztandaru cesarza! odparł ksiądz z prostotą, która uderzyła Blondeta.
Pisarz ujął rękę księdza i uścisnął ją serdecznie.
— Pojmuje pan tedy, podjął ksiądz Brossette, że ja nie mogę wiedzieć co się knuje. Mimo to, zdaje mi się, że generał jest tutaj, jak się to mówi, w nietęgiej skórze.
Trzeba tu rzec kilka słów o proboszczu z Blangy.
Ksiądz ten, czwarty z rzędu syn dobrej rodziny mieszczańskiej z Autun, był to człowiek inteligentny, noszący z godnością swoją sukienkę. Mały i wątły, okupywał swą niepozorną postać ową zaciętością charakteru, właściwą Burgundom. Przyjął to podrzędne stanowisko z przekonania, jego zasady religijne bowiem szły w parze z poglądami politycznemi. Był w nim ksiądz dawnego autoramentu, przywiązany fanatycznie do Kościoła i do kleru; obejmował całość rzeczy, a egoizm nie kaził jego ambicji: służyć było jego dewizą; służyć Kościołowi i monarchji na posterunku najbardziej zagrożonym, służyć w ostatnim szeregu, jak żołnierz który wie że prędzej czy później zdobędzie szlify generalskie przez swoje poczucie obowiązku i przez swą odwagę. Brał poważnie wszystkie swoje śluby, czystość, ubóstwo, posłuszeństwo.
Od pierwszego rzutu oka, ten niepospolity ksiądz odgadł uczucia Blondeta do hrabiny, zrozumiał że z córką domu Troisville i z pisarzem monarchicznym powinien się okazać człowiekiem szerszych pojęć, ponieważ zawsze uszanują jego sukienkę. Prawie co
Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/136
Ta strona została przepisana.