Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/210

Ta strona została przepisana.

przyszedł Pod Wiechę ostrzec starego Fourchon, a Marja Tonsard, kochanka Bonnebaulta pobiegła narobić alarmu w Couches. Łowiłem ryby pod mostem, czatując na hultaja, który obmyśla jakąś sztukę, i słyszałem Marję jak krzyczała nowinę Bonnebaultowi; ten, widząc Tonsardkę wyczerpaną biegiem, zluzował ją, puszczając się do Couches. Wreszcie szkody zaczęły się na nowo.
— Zamach Stanu staje się z każdym dniem konieczniejszy, rzekł Sibilet.
— Co ja panu mówiłem? wykrzyknął generał. Trzeba domagać się wykonania wyroków skazujących na więzienie, jako odpowiedzialność osobistą za wyrządzone szkody i za koszta.
— Ci ludzie uważają prawo za bezsilne i powiadają sobie, że nikt nie będzie śmiał ich aresztować, odparł Sibilet. Wyobrażają sobie, że pana nastraszą! Mają wspólników w La-Ville-aux-Fayes, bo prokurator jakgdyby zapomniał o wyroku.
— Sądzę, rzekł Michaud widząc zadumę generała, że, wydając dużo pieniędzy, może pan jeszcze ocalić swój majątek.
— Lepiej wydać pieniądze, niż uciekać się do ostateczności, odparł Sibilet.
— Jakiż jest tedy pański sposób? spytał generał ex~żołnierza.
— Bardzo prosty, rzekł Michaud; otoczyć pański las murem, jak park; wówczas będziemy spokojni, bo najmniejszy występek staje się zbrodnią i prowadzi przed sąd karny.