Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/228

Ta strona została przepisana.

rji, ścigał później bonapartystów z równą zaciekłością. Ale lata, burze, złagodziły jego srogość; stuł się, jak wszystkie stare wygi, czarujący formami i obejściem.
Hrabia de Montcornet wytłómaczył swoje położenie, obawy swego generalnego strażnika, mówił o konieczności dania przykładu i podparcia sprawy własności.
Dygnitarze słuchali poważnie nie odpowiadając nic poza banalnościami: „Oczywiście, trzeba aby prawo utrzymało się w mocy. — Będziemy czuwali nad tem, ale w okolicznościach w jakich się znajdujemy konieczna jest roztropność. — Monarchja powinna robić dla ludu więcej, niżby zrobił lud sam dla siebie, gdyby był, jak w 1793, panem. — Lud cierpi, tyleż mamy obowiązków wobec nieco co wobec pana!“.
Nieubłagany prezydent Sądu rozwinął łagodnie poważne i życzliwe uwagi o położeniu niższych klas, które dowiodłyby naszym przyszłym utopistom, że wysocy urzędnicy znają już trudności problemu, którego rozwiązanie przypadło nowoczesnemu społeczeństwu.
Nie będzie zbytecznem wspomnieć tutaj, że, w owej epoce Restauracji, zdarzały się w rozmaitych okolicach krwawe zatargi, właśnie z przyczyny grabienia lasów, oraz z powodu rzekomych praw, jakie chłopi w niektórych gminach sobie uzurpowali. Ministerjum i dwór nie lubili tego rodzaju rozruchów, ani krwi która lała się przy ich tłumieniu, bez względu na