Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/229

Ta strona została przepisana.

wynik. Czując konieczność represji, wyrzucano urzędnikom niezręczność kiedy zdusili bunt, a usuwano ich kiedy okazali się słabi; toteż prefekci dyplomatyzowali wobec tych opłakanych wydarzeń.
Już na początku rozmowy, Sarcus-bogacz dał prezydentowi Sądu i prefektowi znak, którego Montcornet nie spostrzegł, a który zdecydował o biegu rozmowy. Prezydent Sądu znał nastroje w dolinie Aigues przez swego podwładnego Soudry.
— Przewiduję straszliwą walkę, rzekł prokurator z La-Ville-aux-Fayes do swego szefa, do którego udał się umyślnie. Pozabijają nam żandarmów, wiem to przez moich szpiegów. Będziemy mieli brzydki proces. Sąd przysięgłych nie poprze nas, pod grozą nienawiści rodzin dwudziestu lub trzydziestu oskarżonych; nie skaże na śmierć morderców, ani na galery ich wspólników. Ledwie uzyska pan, popierając rzecz osobiście, parę lat więzienia dla najwinniejszych. Lepiej zamknąć oczy niż je otwierać, skoro, otwierając je, jesteśmy pewni konfliktu, który spowoduje rozlew krwi; Państwo zaś beknie przytem jakie sześć tysięcy franków kosztu, nie licząc utrzymania tych ludzi na galerach. To drogo jak za tryumf, który z pewnością uwydatni publicznie słabość wymiaru sprawiedliwości.
Niezdolny podejrzewać wpływu miernokracji w okolicy, Montcornet nie wspomniał nic o Gaubertinie, którego ręka podsycała ognisko tych nieustannych kłopotów. Po śniadaniu, prezydent Sądu wziął hrabiego de Montcornet pod ramię i zaciągnął