Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/37

Ta strona została przepisana.

miony w całej długości wierzbami płaczącemi. Przystrojony w ten sposób, kanał ów jest uroczy. Płynąc po nim łodzią, ma się wrażenie nawy olbrzymiej katedry, której chór stanowią budynki, zamykające horyzont. Kiedy zachód słońca rzuci na zamek swoje pomarańczowe światła i cienie i zapali szyby w oknach, myślałbyś, że widzisz gotyckie witraże. Na skraju kanału ujrzysz wioskę Blangy, jakieś sześćdziesiąt domów, typowy kościół francuski, to znaczy licho utrzymany dom, strojny drewnianą wieżą o dachu z popękanych dachówek. Gmina jest zresztą dość rozległa, obejmuje jeszcze ze dwieście chałup, którym miasteczko to służy za stolicę. Wioska poprzecinana jest ogródkami, drogi wysadzone drzewami owocowemi. Prawdziwe ogrody chłopskie: kwiaty, cebula, kapusta, wino, porzeczki i wiele nawozu. Wrażenie naiwnie sielskie, owa urocza prostota, której szukają malarze. Wreszcie, w oddali, miasteczko Soulanges, rozłożone nad brzegiem rozległego stawu, jak fabryka nad jeziorem Thoune.
Kiedy się przechadzasz w parku, który ma cztery bramy, każda wspaniały wzór stylu, wówczas mitologiczna Arkadja staje się dla ciebie płaska jak równiny Beauce. Arkadja jest w Burgundji nie w Grecji, Aikadja jest w Aigues nie gdzieindziej. Rzeka urosła ze strumieni wije się w dolnej części parku wężowym skrętem, dając wrażenie chłodu, spokoju, samotności; coś niby pustelnia Kartuzów, tem więcej, że na sztucznej wysepce znajduje się istotnie zniszczo-