Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/49

Ta strona została przepisana.

jej bibliotece; ledwie że kto kupi książkę bez oprawy! Dokąd my idziemy? Bywajcie, moje dzieci! Kochajcie zawsze

swego lubego Blondeta“.


Gdyby, cudownym trafem, list ten, dzieło najleniwszego pióra naszych czasów, nie zachował się, nie byłoby prawie sposobu odmalować Aigues. Bez tego opisu, owa podwójnie straszliwa historja, która się tam rozegrała, byłaby może mniej interesująca. Niejeden spodziewa się może ujrzeć kirasjerski pancerz eks-pułkownika Gwardji oświecony błyskiem światła, ujrzeć jego płomienny gniew spadający niby huragan na wątłą kobietkę, słowem znaleźć na końcu to, czem się kończy tyle dzisiejszych książek, dramat sypialniany. Czyż nowoczesny dramat mógł rozwinąć się w tym saloniku z supraportami, gdzie szczebioczą miłosne sceny z mitologji, gdzie na suficie i na okiennicach wymalowano fantastyczne ptaki, gdzie na kominku śmieją się na całe gardło potworki z chińskiej porcekiny, gdzie błękitne i złote smoki oplatają swym ogonem najbogatsze wazy których brzeg japońska fantazja spowiła barwną koronką? Diuszessy, szezlongi, sofy, konsole, etażerki, stworzyły tam atmosferę owego leniwego dumania, które odbiera wszelką energję. Nie, dramat nie zamyka się tu w sferze życia prywatnego, rozgrywa się wyżej albo niżej. Nie spodziewajcie się namiętności; prawda będzie aż nadto dramatyczna. Zresztą, historyk nie powinien nigdy zapominać, że jego zadaniem