i Mucha wracali do domu. Stamtąd stary Fourchon, pod pozorem fabryczki powrozów, miał oko na Aigues i mógł śledzić każde poruszenie państwa. Tak więc otwarta żaluzja, przechadzki we dwoje, najmniejsze wydarzenie pałacowego życia, nie uchodziły szpiegostwa starego, który stał się powroźnikiem dopiero od trzech lat: ani straż w Aigues, ani służba, ani sami państwo nie zauważyli tej drobnej okoliczności.
— Obejdź bramą Alejową, gdy ja będę chował powrozy, rzekł stary Fourchon; kiedy im wygarniesz całą rzecz, przyślą z pewnością po mnie Pod Wiechę.
Idę się trochę pokrzepić; sakramencko pić się chce od takiego siedzenia w wodzie! Jeżeli się zakręcisz tak jak ci powiadam, załapiesz dobre śniadanie; staraj się mówić z hrabiną, i pyskuj na mnie co wlezie, tak żeby im przyszła ochota wypalić mi kazanie!... Czuję w powietrzu parę szklaneczek dobrego wina.
Po tych ostatnich przestrogach, które drwiąca mina chłopaka czyniła czemś dość zbytecznem, stary powroźnik, trzymając wydrę pod pachą, znikł na drodze.
Na pół drogi pomiędzy tą ładną bramą i wsią, w dobie gdy Emil Blondet przybył do Aigues, znajdował się jeden z owych domków, które widuje się tylko we Francji, wszędzie gdzie trudno o kamień, Kawałki cegły pozbierane zewsząd, duże kamienie oprawne jak djamenty w glinę, tworzyły ściany mocne mimo iż zjedzone czasem. Wszystko podtrzymywały duże dyle; pokrycie było z trzciny i ze słomy. Pospolite okienice, drzwi, wszystko w tej chałupie było szczęśliwie znalezione albo też wyżebrane.
Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/70
Ta strona została przepisana.