Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/77

Ta strona została przepisana.

zgryzoty w winie: ale kiedy wreszcie zapomniał o swej drogiej nieboszczce, był już zaślubiony, wedle wiejskiego żarciku, z butelką. W krótkim czasie, z gospodarza teść stał się z powrotem wyrobnikiem, ale wyrobnikiem pijakiem i leniem, złym i kłótliwym, zdolnym do wszystkiego, jak każdy prosty człowiek który z niejakiego dobrobytu osunie się w nędzę. Człowiek ten, który przez swoje wiadomości praktyczne, przez swoją lekturę oraz umiejętność pisania stał wyżej od innych wyrobników, ale który przez swoje przywary, osunął się na poziom żebraków, zmierzył się, jak to widzieliśmy nad brzegiem Awony, z jednym z najinteligentniejszych ludzi w Paryżu. To była właśnie owa sielanka zapomniana przez Wergilego.
Stary Fourchon, niegdyś nauczyciel ludowy w Blangy, stracił miejsce z powodu swego prowadzenia i swoich pojęć o obowiązkach nauczyciela. Więcej pomagał chłopcom sporządzać okręciki i latawce z elementarza niż uczył ich czytać: tak oryginalnie ich łajał kiedy ściągali owoce, że jego kazania mogły się wydać lekcją przełażenia przez mury. Cytują jeszcze w Soulanges jego odpowiedź małemu chłopcu, który się spóźnił i który tak się tłómaczył: „Musiałem kunie napoić, proszę pana! — Mówi się konie, kuniu jeden!“.
Z nauczyciela zrobiono go listonoszem. Na tem stanowisku, które bywa emeryturą dla tylu starych żołnierzy, ojciec Fourchon otrzymywał codziennie reprymendy. To zapominał listów w karczmie, to zatrzymywał je przy sobie. Kiedy był pijany, oddawał pakiet z jednej gminy w drugiej, a kiedy był trzeźwy