Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/78

Ta strona została przepisana.

czytał listy. Rychło tedy złożono go z posady. Nie mogąc być funkcjonarjuszem państwowym, stary Fourchon puścił się na przemysł. Na wsi, biedacy uprawiaja jakieś rzemiosła, wszyscy mają pozór uczciwego zajęcia. Mając sześćdziesiąt ośm lat, starzec założył domową fabryczkę powrozów, przemysł który wymaga najmniej kapitału. Pracownię stanowi, jak to widzieliśmy, pierwszy lepszy mur, „maszyny“ kosztują ledwie dziesięć franków, uczeń sypia wraz z majstrem w szopie i żyje z tego co znajdzie. Zachłanność podatku od drzwi i okien kończy się sub dio. Wypożycza się surowiec, aby oddać gotowy wyrób. Ale główny dochód starego Fourchon i jego ucznia Muchy, naturalnego syna jednej z jego naturalnych córek, pochodził z polowania na wydry; następnie ze śniadań i obiadów, na jakie go zapraszali ludzie, którzy, nie umiejąc czytać ani pisać, posługiwali się talentami starego Fourchon do listów lub rachunków. Wreszcie umiał grać na klarnecie i dotrzymywał kompanji przyjacielowi swojemu nazwiskiem Vermichel, skrzypkowi z Soulanges, na weselach wiejskich albo też w dniu wielkiego balu w miejscowem Tivoli.
Vermichel nazywał się Michel Vert, ale kalambur zrobiony z jego prawdziwego nazwiska stał się tak popularny, że w aktach swoich Brunet, woźny przy sądzie pokoju w Soulanges, pisał Michał Jan Hieronim Vert, zwany Vermichel, praktyk. Vermichel, wielce uzdolniony skrzypek dawnego pułku burgundzkiego, w odpłatę usług jakie mu oddawał stary Fourchon, wyrobił mu miejsce praktyka, dawane na wsi tym,