ches. Kiedy nie było już można polować, trzej Tonsardowie zastawiali paści. Jeżeli paści dawały zbyt obfity połów, Tonsardowa sporządzała pasztety, które wysyłała do La-Ville-aux-Fayes. W czasie żniw, siedmioro Tonsardów, stara matka, dwóch chłopców póki nie mieli siedemnastu lat, dwie córki, stary Fourchon i Mucha chodzili „na kłoski“ zbierali blisko szesnaście półćwiartek dziennie, łasując żyto, jęczmień, pszenicę, wszelakie ziarno.
Dwie krowy, pasane zrazu przez młodszą z dziewcząt przy drodze, wymykały się przeważnie na łąki dworskie; że jednak, za najmniejszem przekroczeniem zbyt jawnem aby strażnik mógł nań przymknąć oczy, dzieci bito lub pozbawiano łakoci, nabyły one osobliwej zręczności w nadsłuchiwaniu kroków nieprzyjaciela. Prawie nigdy połowy ani też strażnik gminny nie zeszli ich na gorącym uczynku. Zresztą stosunki tych godnych funkcjonarjuszy z Tonsardem i jego żoną sprawiały iż mieli bielmo na oczach. Bydlątka, prowadzone na długich sznurach, były posłuszne pierwszemu wołaniu, specjalnemu krzykowi który sprowadzał je na wspólny teren, świadome iż, skoro minie niebezpieczeństwo, będą mogły dokończyć uczty u sąsiada. Stara Tonsard, coraz słabsza, objęła funkcje Muchy od czasu jak Fourchon trzymał naturalnego wnuka przy sobie, pod pozorem czuwania nad jego wychowaniem. Marja i Katarzyna zbierały trawę w lesie. Wypatrzyły tam miejsca, gdzie rośnie owa leśna trawa, delikatna, świeża, którą żęły, suszyły, wiązały i chowały do spichrza; czer-
Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/82
Ta strona została przepisana.