Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/119

Ta strona została przepisana.

zdaniem: „Zapisałem wszystko testamentem miastu”. Dopieroż zwiedzający podziwiali jego filantropję! Mówiono o tem aby poświęcić na to wszystko drugie piętro merostwa, i, po śmierci lekarza, stworzyć tam Muzeum Gourdona.
— Liczę na wdzięczność moich ziomków, że zwiążą z tem moje nazwisko, odpowiedział na tę propozycję, nie śmiem bowiem spodziewać się, aby tam pomieszczono mój biust w marmurze...
— Jakto! ależ to najmniej co można uczynić dla pana, odpowiadano; czyż pan nie jest chwałą Soulanges?
I ten człowiek zaczął się w końcu sam uważać za chwałę Burgundji! Najsolidniejsza renta to nie ta, którą się ma w papierach państwowych, ale ta którą się sobie uciuła w miłości własnej. Ten uczony, aby się posłużyć systemem gramatycznym pana Lupin, był szczęśliwy, szczęśliwy, szczęśliwy!
Pisarz Gourdon, mały, chuderlawy człeczyna, którego wszystkie rysy jakgdyby skupiały się koło nosa, tak iż nos zdawał się punktem wyjścia czoła, policzków, ust, wychodzących zeń tak, jak wyrwy w górach rodzą się wszystkie z wierzchołka, uchodził za wielkiego poetę Burgundji, za nowego Pirona, powiadano. Dubeltowa znakomitość dwóch braci sprawiła, iż powiadano o nich w stolicy powiatu: „Mamy w Soulanges dwóch braci Gourdon, ludzie bardzo niepospolici, ludzie którzy byliby zupełnie na miejscu w Paryżu“.
Pisarz był wielkim mistrzem w bilbokieta, a mama ta zrodziła w nim drugą manję, manję opiewania