Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/135

Ta strona została przepisana.

padkowych pytań jakie zwierzchnicy zadają podwładnym. W wolnych chwilach, Rigou myślał o najdrobniejszych szczegółach, a już Fourchon sygnalizował mu podejrzaną zażyłość Bonnebaulta, Plissaud i brygadjera Viallet.
Bonnebault, za kilka przegranych talarów, mógł wydać brygadjerowi sekret chłopów, lub też, wypiwszy parę szklaneczek ponczu za wiele, wygadać się nie znając wagi swojej paplaniny. Ale relacje łowcy wyder mogły być podyktowane pragnieniem, i Rigou zwrócił na nie uwagę jedynie z racji pana Plissoud, któremu położenie jego mogło podsunąć ochotę skrzyżowania intencji skierowanych przeciw Aigues, choćby tylko w widokach jakiegoś smarowania z jednej lub drugiej strony.
Będąc agentem ubezpieczeń, które zaczynały zyskiwać grunt we Francji, agentem towarzystwa przeciw szansom poboru, pisarz gromadził zajęcia mało popłatne, które tembardziej utrudniały mu zrobienie majątku, iż miał słabość do bilardu i słodkiego wina. Tak samo jak Fourchon, uprawiał pilnie sztukę nie zajmowania się niczem, i oczekiwał fortuny od wątpliwego przypadku. Nienawidził głęboko śmietanki Soulanges, ale rozumiał jej potęgę. On jeden znał do gruntu pokątną tyranję zorganizowaną przez Gaubertina; ścigał swojem szyderstwem bogaczy z Soulanges i z La-Ville-aux-Fayes, stanowiąc sam jeden opozycję. Bez wpływu, bez majątku, nie zdawał się niebezpieczny; toteż Brunet, rad że ma tak mizernego konkurenta, wspierał go, aby przypadkiem Plissoud