Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/138

Ta strona została przepisana.

mówić spokojnie, rzekł były mnich spoglądając na Lupina i na panią Soudry.
— Wróćmy do salonu, odpowiedziała królowa. Ci panowie, dodała wskazując pana Gourdon, lekarza i Guerbeta, spierają się o punkt ciężkości...
(Kiedy pani Soudry zapytała o punkt sporny, Guerbet, zawsze dowcipny, odpowiedział: „Punkt ciężkości“. Rigou uśmiechnął się słysząc jak baba powtarza ten termin z pretensjonalną miną).
— Cóż tam Tapicer narobił nowego? spytał Soudry, który usiadł koło żony biorąc ją wpół.
Jak wszystkie stare kobiety, pani Soudry przebaczała wiele rzeczy w zamian za publiczne świadectwo czułości.
— Ano, odpowiedział Rigou cicho aby dać przykład ostrożności, pojechał do prefektury żądać wykonania wyroków i prosić o siłę zbrojną.
— To jego zguba, rzekł Lupin zacierając ręce. Wezmą się za łby.
— Wezmą się za łby, odparł Soudry, to zależy. Jeżeli prefekt i generał, którzy są z nim w przyjaźni, przyślą szwadron kawalerji, chłopi się nie ruszą. Można ostatecznie dać sobie radę z żandarmerją z Soulanges; ale spróbujcie wytrzymać szarżę kawalerji.
— Sibilet słyszał z jego ust coś groźniejszego, i dlatego przyjechałem, dodał Rigou.
— Och moja biedna Zofjo! wykrzyknęła sentymentalnie pani Soudry, w jakie ręce Aigues się dostały! Oto co nam dała Rewolucja! parobków z epole-