i zdobny kryształami, dały początek sławie Kawiarni Wojennej.
Tam, między 1802 a 1814, wszyscy mieszczanie Soulanges chodzili grywać w domino i w marjasza, pijąc likier, słodkie wino, jedząc owoce w spirytusie, biszkopty; drożyzna bowiem produktów kolonialnych wygnała kawę, czekoladę i cukier. Poncz był wielkim smakołykiem, zarówno jak bawarka. Te przetwory przyrządzało się ze słodkiej syropowatej substancji podobnej do melassy, której miano zaginęło, ale która dała majątek wynalazcy.
Te zwięzłe szczegóły przypomną pamięci podróżnych analogiczne zakłady; ci zaś którzy nigdy nie opuszczali Paryża, ujrzą poczerniały od dymu sufit kawiarni Pokojowej, i lustra przyciemnione miljardem punkcików, dowodzących jaką swobodą cieszyło się tam pokolenie musze.
Piękna pani Socquard, której miłosne przygody przewyższyły czyny Tonsardki z Pod Wiechy, królowała tam, ubrana wedle ostaniej mody; lubowała się w turbanie sułtanki. Sułtanka cieszyła się za Cesarstwa powodzeniem, jakie dziś zyskał anioł.
Cała okolica przybywała tam niegdyś brać wzór turbanów, kapeluszy z przyłbicą, futrzanych czapek, chińskich koafiur od pięknej kawiarki, której zbytek zasilały grube ryby z Soulanges. Obnosząc swój biust pod brodą, jak go nosiły nasze matki tak dumne ze swych cesarskich wdzięków, Junja (nazywała się Junja!) stworzyła dynastję Socąquard. Jej zawdzięczał mąż winnicę, dom w którym mieszka i Tivoli. Ojciec
Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/158
Ta strona została przepisana.