Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/176

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ IV.
TRYUMWIRAT Z LA-VILLE-AUX-FAYES.

Ostrożny lichwiarz włożył swoją żonę i Jana do tego, aby się kładli wcześnie i wstawali o świcie, dowodząc im, że dom będzie najbezpieczniejszy kiedy on będzie czuwał do północy a wstawał późno. Nietylko zdobył sobie w ten sposób spokój od siódmej wieczór aż do piątej rano, ale jeszcze przyzwyczaił żonę i Jana aby szanowali sen jego i jego Agary, której pokój mieścił się za jego własnym.
Tak więc, nazajutrz rano, około wpół do siódmej, pani Rigou, która sama zajmowała się podwórzem wspólnie z Janem, przyszła zapukać nieśmiało do drzwi męża.
— Jegomość, rzekła, kazał się jegomość obudzić.
Dźwięk tego głosu, postawa żony, jej mina lękliwa i posłuszna rozkazowi którego wykonanie mogło być źle przyjęte, wszystko malowało głęboką abnegację biednej istoty oraz przywiązanie jej do tego zręcznego tyrana.
— Dobrze! dobrze! krzyknął Rigou.
— Czy mam obudzić Anusię? spytała.
— Nie, daj jej spać!... Była na nogach całą noc, dodał serjo.