Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/202

Ta strona została przepisana.

tno zbytek Boureta i którą opisał Blondet w liście do Natana.
— To byłaby wielka szkoda opuszczać podobną miejscowość, rzekł porucnik żandarmerji, który nigdy przedtem nie był w Aigues, któremu wszystko pokazano, i który, zerkając poprzez szklaneczkę szampana, zauważył cudowny rozmach gołych nimf podtrzymujących sufit.
— Toteż będziemy się bronić aż do śmierci, rzekł Blondet.
— Jeżeli mówię w ten sposób, dodał porucznik patrząc na swego kwatermistrza jakgdyby chcąc mu nakazać milczenie, to dlatego że nie wszyscy wrogowie generała są na wsi.
Dzielny porucznik rozanielony był świetnem śniadaniem, wspaniałem nakryciem, całym cesarskim zbytkiem który zastąpił zbytek kurtyzany, dowcipy zaś Blondeta podnieciły go niemniej od rycerskich toastów.
— Skąd mogę mieć wrogów? spytał generał zdziwiony.
— On, taki dobry! dodała hrabina.
— Pan hrabia źle się rozstał z naszym merem, panem Gaubertin, i dla świętego spokoju powinienby się pan z nim pogodzić.
— Z nim!... wykrzyknął hrabia; pan nie wie, że to mój dawny rządca, łajdak!
— To już nie jest łajdak, rzekł porucznik, to mer La-Ville-aux-Fayes.
— Dowcipny jest nasz porucznik, rzekł Blondet,