Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/214

Ta strona została przepisana.

lowej, nie chcącej uznać władzy, jaką piękna Eufemja Plissoud utrwaliła nad sercem świetnego Lupina, którego płochość ustaliła — zdawało się — na zawsze.
Hrabiostwo nie pokazali się ani w Soulanges, ani w Tivoli, co im poczytało za zbrodnię towarzystwo Soudrych, Gaubertinów etc. To pycha, to wzgarda, powtarzano u pani Soudry. Przez ten czas, hrabina starała się zapełnić pustkę po wyjeździe Emila zdwojoną gorliwością w czynieniu dobrego, hrabia zaś przykładał się z niemniejszym zapałem do ulepszeń w zarządzie majątku, które, wedle niego, również miały korzystnie odmienić rolę, a w następstwie charakter mieszkańców. Wspomagana radami i doświadczeniem księdza Brossette, pani de Montcornet zapoznawała się pomału dokładnie z rodzinami biedaków, z ich położeniem, ich potrzebami, ich środkami do życia; uczyła się w jaki sposób trzeba przyjść w pomoc ich pracy, tak aby ich nie zrobić próżniakami.
Hrabina umieściła Genowefę Niseron, Pecchinę, w klasztorze w Auxerre, pod pozorem nauki szycia nieodzownej dla przyszłej panny służącej, ale w istocie aby ją uchronić od bezecnych zamachów Mikołaja Tonsard, którego Rigou zdołał uwolnić od wojska. Hrabina sądziła zarazem, że religijne wychowanie, zamknięcie i dozór zdołają z czasem zwalczyć afekt tej przedwcześnie rozbudzonej dziewczyny, której czarnogórska krew objawiała się chwila-