Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/230

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VIII.
SIELSKIE CNOTY.

W nocy Marja Tonsard była na drodze do Soulanges; siedziała na kraju mostka, czekając na Bonnebaulta, który, wedle swego zwyczaju, spędził dzień w kawiarni. Usłyszała go zdala, krok jego zaś powiedział jej, że jest pijany i że przegrał, wówczas bowiem gdy wygrał, śpiewał.
— To ty, Bonnebault?
— Tak, mała.
— Co tobie?
— Winien jestem dwadzieścia pięć franków, a raczejby mi dwadzieścia pięć razy skręcili kark, nim je znajdę.
— Słuchaj, możemy mieć pięćset, szepnęła mu do ucha.
— Och, pewnie chodzi o to, żeby zabić kogo, ale ja chcę żyć...
— Cicho-że bądź, Vaudoyer nam je daje, jeśli mu dasz przyłapać matkę przy drzewie.
— Wolę raczej zabić człowieka, niż sprzedać moją matkę. Ty masz przecie babkę, Tonsardową, czemuż jej nie wydasz?