Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/260

Ta strona została przepisana.

żelazne zdrowie mimo wybryków młodości, chodził ubrany zprosta i zdawał się bardzo niewiele troszczyć o swój zamek, w którym nie podejmował żadnych naprawek. Nie dbał o swoje ogrody, pozwalał wyspom i łąkom pokrywać się mułem, nie przetwarzając ich na angielski park, który byłby rozkoszny. Stał się bardzo skąpy, wyciskał dochody, lokował potajemnie talary, wyjeżdżał mało. Jak na wielkiego pana był bardzo niekrępujący.
Syn jego, który zaślubił na emigracji pannę de Courtenvaux i który odziedziczył po zmarłej bezdzietnie majątek, ożenił się powtórnie w Anglji z córką lorda Fitz Lovel, której jeden z wujów, wróciwszy z Indji, gdzie długi czas był gubernatorem, zostawił znaczną fortunę.
Hrabia de Grandlieu został w Londynie z wujem i ciotką, wicehrabią i wicehrabiną de Grandlieu.
Ludzie w La-Ville-aux-Fayes nie wiedzieli tedy o istnieniu syna ani o jego majątku, jednym bowiem z przymiotów starego margrabiego, którego sąsiedzi z miasteczka nazywali tradycyjnie poczciwcem, była wyrafinowana skrytość, machiaweliczna dobroduszność, nadto przerastająca ich inteligencję aby mogli zrozumieć jej doniosłość i skutki. Uchodził poprostu za dziwaka i uparciucha.
Ludzie z La-Ville-aux-Fayes uważali się tedy za przyszłych właścicieli zamku, włości i lasów, wyobrażając sobie, że po śmierci margrabiego majątek jego pójdzie na licytację. Cztery możne rodziny zbierały w tym celu kapitały i dzieliły między siebie cia-