Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/262

Ta strona została przepisana.

byli panami u siebie, aby nie mieli ani szlachty ani księży.
Otóż, w drugim miesiącu Restauracji, trzy powozy angielskie przejechały przez La-Ville-aux-Fayes udając się do zamku. Mieszczanie skupili się na rynku przed sklepem pana Faucheur (młodszego) i zaczęli rajcować kto to mogą być owi ludzie ubrani czerwono, w czarnych kamaszach, ze złotemi guzikami, przybywający do zamku.
Rano, La-Ville-aux-Fayes dowiedziało się, że hrabia de Grandlieu, jego żona i dzieci — córka i chłopiec — przybyli z Londynu do Paryża, z Paryża do Berry, aby pokłonić się swemu ojcu, teściowi i dziadkowi; że hrabina ma pokojówki lepiej ubrane niż panna Massin, i że ich lokaje wyglądają na panów.
Wiadomość ta przewróciła całe La-Ville-aux-Fayes. Mimo że niezbyt pobożni, mieszczanie i mieszczanki cisnęli się do kościoła, aby zobaczyć przybyszów. Przyglądano się ludziom, groomom, stangretom. To była rewolucja! Czy oni tu na długo? Czy będą przyjmować? Podprefekt wybrał się do zamku, ale go nie przyjęto; pan margrabia (powiedziano) konferował z panem hrabią. Miejscowi ludzie stawali na moście, skąd można było widzieć ogród, gdzie poczciwiec założył olbrzymi sad warzywny między mostem a zamkiem.
Orzeczono, że ojciec i syn nie są w najlepszem porozumieniu, wnosząc z ich gestów w czasie przechadzki. Hrabinie, nawykłej do angielskiego zbyt-