Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/58

Ta strona została przepisana.

mając w ręku zasoby największe jakich kiedykolwiek naród dostarczył, zbrojni całą siłą ludu, nie wydobyli z niej dla Francji tyle, ile Richelieu umiał wydobyć z niemocy swego króla. Toteż obywatel Niseron stał się żywym wyrzutem dla zbyt wielu ludzi. Przywalono rychło poczciwca lawiną zapomnienia, owem straszliwem słowem: „On z niczego nie jest zadowolony!“ Powiedzenie tych, którzy się obżarli w czasie buntu.
Apostoł ten wrócił do swej chaty w Blangy, patrzał na kolejną śmierć swoich złudzeń, widział jak jego republika skończyła się ogonem cesarskiego płaszcza, i osunął się w zupełną nędzę, pod oczyma Rigou, który umiał go podstępnie do niej doprowadzić. Wiecie dlaczego? Nigdy Jan Franciszek Niseron nie chciał nic przyjąć od Rigou. Ta stała odmowa dowodziła wydziercy, w jak głębokiej pogardzie miał go bratanek proboszcza. Lodowatą tę wzgardę uwieńczyła wreszcie owa straszliwa groźba, o której ksiądz Brossette mówił hrabinie.
Z dwunastu lat Republiki francuskiej starzec ułożył sobie historyjkę wypełnianą wyłącznie owemi wzniosłemi rysami, które dadzą tej bohaterskiej epoce nieśmiertelność. Bezeceństwa, mordy, łupiestwa, o tem ten zacny człowiek nie chciał wiedzieć; wciąż podziwiał akty poświęcenia, bohaterstwo Mściciela, dary dla ojczyzny, zapał ludu w obronie granic, i snuł dalej swój sen aby w nim usnąć.
Rewolucja miała wielu poetów podobnych do starego Niserona, poetów którzy śpiewali swoje poematy