Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/69

Ta strona została przepisana.

bał jak się ściskała z Bonnebaultem, zdrowaś Marjo, grzechów pełna, szatan niech będzie z tobą, bądź roskoszna między niewiastami, etc. Pozdrowienie całej kompanji. Dopadli was! możecie się pożegnać z waszemi kłoskami! Są nowiny! Mówiłem wam, że Tapicer da wam radę; haha! dobierze się do was kodeksem!... Taka sprawa wojować z panami! panowie narobili tyle praw, że mają ich dość na każdą potrzebę...
Straszliwa czkawka dała nagle inny bieg myślom czcigodnego mówcy.
— Gdyby Vermichel był tutaj, dmuchnąłbym mu w gębę, miałby pojęcie co to jest wino alikanckie! Co za wino! Gdybym nie był Burgundem, chciałbym być Hiszpanem! boskie wino! ja myślę, że papież odprawia mszę takiem winkiem! Cholerne wino!... Młody jestem!... Słuchaj no, Kuterbucie, gdyby twoja żona była tutaj... wydałaby mi się młoda! Niema co, przy hiszpańskiem słodkie wino furda!... Trzeba zrobić rewolucję tylko poto aby wypróżnić im piwnice!...
— Ale co za nowina, ojcze? rzekł Tonsard.
— Skończyły się dobre czasy, Tapicer zabroni kłosków.
— Zabroni kłosków!... krzyknęła cała karczma jednym głosem, nad który wybijały się ostre nuty czterech kobiet.
— Tak, rzekł Mucha, postara się o wyrok, ogłosi go przez Groisona, rozlepi afisze, i tylko ci, co będą mieli świadectwo ubóstwa, będą mogli zbierać.
— I zważcie dobrze!... rzekł Fourchon, amatorzy z innych gmin nie będą dopuszczeni.