Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/97

Ta strona została przepisana.

ujrzy wyrok, wydany właśnie na pańską korzyść. Buntuje się; hoho, on jest sprytny, ma przytem w księdzu Brossette doradcę zdolnego mierzyć się z panem i z panem Gaubertin... Księża to potęga. Biskup lubi księdza Brossette. Hrabia wybiera się do prefekta, swego kuzyna, hrabiego de Castéran, z powodu Mikołaja. Michaud przejrzał naszą grę...
— Boisz się, rzekł spokojnie lichwiarz, obejmując Sibileta wzrokiem, który podejrzenie uczyniło mniej martwym niż zazwyczaj i który był straszny. Obliczasz, czy nie lepiej się opłaci przejść na stronę hrabiego?
— Nie bardzo widzę, skoro wy rozdrapiecie Aigues, gdziebym znalazł cztery tysiące franków rocznych oszczędności, które odkładam uczciwie od pięciu lat, odparł wręcz Sibilet. Pan Gaubertin poczynił mi w swoim czasie śliczne obietnice; ale zbliża się stanowczy moment, przyjdzie z pewnością do bitwy, przyrzekać zaś a dotrzymać, to, po zwycięstwie, są dwie różne rzeczy.
— Pomówię z nim, odparł spokojnie Rigou. Tymczasem oto co jabym ci powiedział, gdyby to była moja sprawa: „Od pięciu lat, nosisz do pana Rigou cztery tysiące franków rocznie, a ten zacny człowiek daje ci od nich siedem i pół od sta, co ci w tej chwili czyni sumę dwudziestu siedmiu tysięcy franków. Ale, ponieważ istnieje akt podpisany w dwóch egzemplarzach między tobą a panem Rigou, pan rządca wyleciałby z Aigues w dniu, w którym ksiądz Brossette pokazałby ten akt Tapicerowi, zwłaszcza po anonimowym liście,