— Aby utworzyć towarzystwo oparte na tym sekrecie, trzeba doświadczeń; aby wykonać te doświadczenia, trzeba uwolnić Dawida. Skoro go uwolnimy, wymyka się nam z rąk.
Każdy, prócz tego, miał jakąś ukrytą myśl. Petit-Claud powiadał sobie:
— Po mojem małżeństwie, będę miał wolną rękę z Cointetami, ale, do tej pory, oni mają mnie w garści.
Wielki Cointet powiadał sobie:
— Wolałbym, bądź co bądź, mieć Dawida pod kluczem, wówczas byłbym panem sytuacji.
Stary Séchard powiadał sobie:
— Jeśli zapłacę długi, syn ukłoni się i powie: „Padam do nóżek“.
Ewa, napastowana, straszona przez winiarza wypędzeniem z domu, nie chciała wyjawić ani schronienia męża, ani nawet nakłonić go do przyjęcia żelaznego listu. Nie była pewna, czy jej się uda ukryć Dawida równie dobrze jak pierwszym razem, odpowiadała tedy teściowi:
— Niech ojciec uwolni Dawida, a dowie się wszystkiego.
W kilka dni po zniknięciu Sécharda, Petit-Claud odwiedził wielkiego Cointet w papierni.
— Zrobiłem co mogłem, rzekł; Dawid zamknął się sam w więzieniu którego nie znamy, i szuka tam w spokoju jakiegoś ulepszenia. Jeśli nie osiągnąłeś pan celu, to nie z mojej winy; czy dotrzyma pan obietnicy?
— Tak, jeśli dopniemy swego, odparł wielki Cointet. Stary Séchard siedzi tu od kilku dni, zachodził badać nas o kwestje fabrykacji papieru; stary skąpiec zwęszył wynalazek, i chce go wyzyskać, jest zatem nadzieja spółki. Pan jesteś adwokatem ojca i syna...
— Niech cię Duch natchnie abyś ich wykierował, dorzucił Petit-Claud z uśmiechem.
— Tak, odparł wielki Cointet. Jeśli ci się uda wpakować
Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.