Lucjan udał się do swego pokoju i napisał taki list do Stefana Lousteau:
„Mój przyjacielu, z nas dwu, ja jeden mogę sobie przypominać o tysiącu franków które ci pożyczyłem: ale zbyt dobrze znam, niestety! położenie w jakiem będziesz otwierając ten list, aby nie dodać natychmiast że nie żądam ich od ciebie w walucie złotej lub srebrnej; nie, proszę cię o nie w kredycie, tak jakby ktoś ich żądał od Floryny w pocałunkach. Mamy wspólnego krawca, możesz tedy dać mi sporządzić w najkrótszym czasie kompletną przyodziewę. Nie będąc zupełnie zredukowany do kostjumu Adama, nie mogę wszelako pokazać się w mieście. Tutaj, ku wielkiemu memu zdumieniu, czekają mnie honory departamentalne, należne świecznikom paryskim. Jestem bohaterem bankietu, ni mniej ni więcej jak poseł z lewicy; pojmujesz obecnie konieczność czarnego fraka? Przyrzeknij zapłatę, weź ją na siebie, puść w ruch aparat reklamy; słowem, znajdź nowy warjant sceny don Juana z panem Niedzielą[1], trzeba mi bowiem wyniedzielić się za wszelką cenę. Niemam nic prócz łachów: weź to za punkt wyjścia! Jesteśmy w sierpniu, pogoda jest prześliczna; ergo, czuwaj nad tem, abym otrzymał, z końcem tygodnia, śliczny kostjum poranny: żakiecik ciemno-bronzowy, trzy kamizelki, jedna kanarkowa, druga fantazyjna szkocka, trzecia biała; dalej trzy pary pantalonów zdobywczych, jedne białe angielskie, drugie nankinowe, trzecie kaszmirowe czarne; wreszcie czarny frak i czarną satynową kamizelkę na wieczór. Jeżeliś znalazł jaką nową Florynę, polecam się jej o dwa fantazyjne krawaty. To jeszcze nic, liczę na ciebie, na twój spryt: krawiec, to najmniejsza troska. Drogi przyjacielu, niejeden raz biadaliśmy nad tem: inteligencja nędzy, która z pewnością jest najdzielniejszą trucizną ze wszystkich jakie nurtowały kiedy człowieka par excelence, Paryżanina! ta inteligencja, której sprawność zdumiałaby szatana, nie znalazła jeszcze sposobu wydostania na kredyt kape-
- ↑ Molier, Don Juan.