Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

runkach. I tak, czytając list Lucjana wśród fanfar tego nieoczekiwanego tryumfu, uczuł się głęboko wzruszony znajdując słowa żalu których się spodziewał. Tkliwe dusze nie umieją się oprzeć tym drobnym objawom uczucia, przypisując im, u drugich, potęgę do jakiej sami są zdolni. Czyż to nie jest kropla wody, przelewająca pełny puhar?... Toteż, koło północy, błagania Brygidy nie mogły wstrzymać Dawida od zamiaru widzenia się z Lucjanem.
— Nikogo, rzekł, niema o tej porze na ulicy, nikt mnie nie zobaczy, nie mogą mnie uwięzić w nocy; gdyby mnie zaś spotkano, mogę się znowuż posłużyć sposobem Kolba aby wrócić do swego schronienia. Zresztą, dodał, zbyt dawno nie uścisnąłem żony i dziecka.
Brygida ustąpiła tym argumentom, ostatecznie dość racjonalnym, i pozwoliła wyjść Dawidowi, który krzyknął: „Lucjan!“ w chwili gdy Lucjan i Petit-Claud życzyli sobie dobrej nocy. I bracia, płacząc, rzucili się sobie w ramiona.
Niewiele bywa podobnych momentów w życiu. Lucjan czuł w Dawidzie wylew owej bezwzględnej przyjaźni, z którą człowiek nie liczy się nigdy, mimo iż doświadcza wyrzutów że ją oszukał. Dawid czuł potrzebę przebaczenia. Szlachetny i wspaniałomyślny wynalazca chciał przemówić Lucjanowi do serca i rozprószyć chmury między siostrą a bratem. Wobec sprawy uczucia, wszystkie niebezpieczeństwa wynikłe z kwestji pieniężnej znikły.
Petit-Claud rzekł do klienta:
— Idź do domu, skorzystaj przynajmniej ze swej nieostrożności, uściskaj żonę i dziecko... i żeby cię nikt nie widział! — Cóż za nieszczęście! mówił sobie Petit-Claud, zostawszy sam. Ach! gdybym miał tutaj Cérizeta!...
W chwili gdy adwokat monologował przechadzając się wzdłuż parkanu, okalającego miejsce gdzie dziś wznosi się dumnie Pałac Sprawiedliwości, usłyszał pukanie w deskę.
— Jestem, rzekł Cérizet, którego głos przechodził przez szczelinę źle spojonych desek. Widziałem Dawida wychodzącego z Hou-