Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/151

Ta strona została uwierzytelniona.

po raz drugi, rzekła odwracając się ku niemu ruchem który zgorszył biskupa.
— Pierwszy wystarczy, odparł żywo Lucjan. To odezwanie godne kuzynki pani d’Espard osuszyłoby wszystkie łzy Magdaleny. Mój Boże!... odnalazłem na chwilę moje wspomnienia, iluzje, moje dwadzieścia lat, a pani mi je...
Biskup przeszedł nagle do salonu, rozumiejąc iż godność jego nie bardzo licuje z dłuższym pobytem w tej atmosferze. Zostawiono ostentacyjnie Lucjana i prefektową sam na sam. W kwadrans potem, Sykstus, któremu nie podobały się rozmówki, śmiechy i przechadzki pod progiem, wkroczył z miną więcej niż chmurną i zastał Lucjana i Luizę bardzo ożywionych.
— Luizo, rzekł do ucha żony, ty, która lepiej odemnie znasz Angoulême, czy nie powinnabyś myśleć o stanowisku prefektowej i o rządzie?
— Mój drogi, rzekła Luiza, mierząc swego odpowiedzialnego wydawcę wzrokiem którego wyniosłość przyprawiła go o drżenie, rozmawiam z panem de Rubempré o rzeczach nader ważnych dla ciebie. Chodzi o to, aby ocalić wynalazcę, któremu grozi iż stanie się ofiarą najnikczemniejszych machinacyj, i ty nam pomożesz... Co zaś do tego, co te panie mogą o mnie pomyśleć, zobaczysz w jaki sposób postąpię sobie aby zmrozić jad na ich językach.
Wyszła z buduaru wsparta na ramieniu Lucjana, i poprowadziła go do podpisania kontraktu, urągając, ze śmiałością wielkiej damy, pozorom.
— Podpiszemy razem, rzekła podając pióro Lucjanowi.
Lucjan poprosił Luizę aby mu wskazała miejsce, gdzie położyła podpis, tak by oba nazwiska znalazły się obok siebie.
— Panie de Senonches, czy byłby pan poznał pana de Rubempré? rzekła hrabina, zmuszając niegrzecznego myśliwca aby przywitał Lucjana.
Przeprowadziła Lucjana do salonu, sadzając go między Zefiryną a sobą na groźnej środkowej kanapie. Następnie, niby królowa