Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

przypadek! rzekła hrabina. Niechże pan będzie łaskaw siąść z nami.
Lucjan skłonił się zimno parze, rzucając jej pokorne zarazem i brzemienne groźbą spojrzenie, i rzucił się w boczną drogę ku Mansle, chcąc dobić do zagrody, gdzieby mógł dostać nieco chleba i mleka, odpocząć i podumać nad przyszłością. Miał jeszcze trzy franki. Autor Stokroci, gnany gorączką, biegł dlługo bez odpoczynku; pędził równo z biegiem rzeczki, rozpatrując się w położeniu, które stawało się coraz bardziej malownicze. Około południa, dotarł do miejsca, gdzie strumień, otoczony wierzbami, tworzył małe jeziorko. Zatrzymał się, aby nasycić wzrok świeżą i bujną zielonością gaiku, którego sielski urok oddziałał na jego duszę. Jakiś domek, przylegający do młyna nad odnogą rzeczki, widniał między wierzchołkami drzew słomianą strzechą strojną rozchodnikiem. Prosty ten budynek miał za jedyną ozdobę kilka krzewów jaśminu, przewierścienia i chmielu, dookoła zaś kwiaty floksu i wspaniałe jarzyny Na kamiennej grobli podpartej grubemi palami, która chroniła gościniec od wylewów, ujrzał sieci suszące się na słońcu. Kaczki pływały po sadzawce za młynem, między dwoma strumieniami wody szumiącej w stawidłach. Słychać było drażniący swą monotonją turkot młyna. Na prostej ławie, poeta ujrzał poczciwą, zażywną gosposię robiącą szydełkiem i czuwającą nad dzieckiem, które znęcało się nad kurami.
— Moja dobra kobieto, rzekł Lucjan podchodząc, jestem bardzo zmęczony, mam gorączkę a posiadam tylko trzy franki; czy chcecie żywić mnie czarnym chlebem i mlekiem i dać mi legowisko na słomie przez tydzień? Będę miał czas napisać tymczasem do krewnych, którzy przyślą mi pieniędzy albo przyjadą po mnie tutaj.
— Chętnie, odparła, oczywiście jeżeli mąż się zgodzi. — Hej tam, stary, a chodźno!
Młynarz wyszedł, spojrzał na Lucjana i wyjął fajkę z ust, mówiąc: