— I ojciec podróżuje sam?... wykrzyknął Lucjan.
— Cóż to jest? rzekł Hiszpan. Mam więcej niż sto tysięcy talarów w przekazach na Paryż. Dyplomata bez pieniędzy, to to, czem ty byłeś przed chwilą: poeta bez woli[1].
W chwili gdy Lucjan wsiadał do powozu z rzekomym dyplomatą, Ewa wstawała aby napoić syna. Znalazła nieszczęsny list i przeczytała. Zimny pot zrosił jej ciało ciepłe jeszcze z rannego snu, w oczach się jej zaćmiło, zawołała Marynę i Kolba.
Na pytanie jej: „Czy pan Lucjan wyszedł?“ Kolb odpowiedział:
— Dag, brożę bani, bżed żfidem.
— Zachowajcie największą tajemnicę o tem co wam zwierzę, rzekła Ewa do dwojga służących; brat mój wyszedł z pewnością aby odebrać sobie życie. Biegnijcie oboje, zasięgnijcie ostrożnie wiadomości i przepatrzcie brzeg rzeki.
Ewa została sama, w stanie trudnym do opisania. Wśród tego wzruszenia, zjawił się u niej, o siódmej rano, Petit-Claud, aby pomówić o interesach. W takich chwilach, człowiek jest gotów posłuchać każdego.
— Pani, rzekł adwokat, drogi Dawid jest w więzieniu; znalazł się w sytuacji, którą przewidywałem od początku. Radziłem mu wówczas stowarzyszyć się, dla eksploatacji odkrycia, z jego współzawodnikami, braćmi Cointet; ci ludzie posiadają środki urzeczywistnienia tego, co u pani męża jest jedynie pomysłem. Toteż, wczoraj wieczór, ledwie doszła mnie nowina o aresztowaniu, cóż uczyniłem? poszedłem do pp. Cointet z zamiarem wydobycia z nich ustępstw, któreby was mogły zadowolić. Jeśli zechcecie bronić tego odkrycia, życie wasze będzie w dalszym ciągu tem czem jest: pasmem procesów, w których będziecie pobici. W końcu, wyczerpani i dogorywający, skończycie na tem, iż, zrobicie, może ze swoją szkodą, z jakimś kapitalistą, to, co, gdybyście posłuchali mej rady, zro-
- ↑ Czytelnicy Ojca Goriot domyślili się zapewne tożsamości księdza Karlosa Herrery z Jakóbem Collin, inaczej Vautrinem. (Przyp. tłum.).