— Zatem, w całej tej kwestji, chodzi tylko o panią i o dziecko. Pani rzeczą jest ocenić, czy dwa tysiące renty starczą do waszego szczęścia, nie licząc sukcesji po ojcu. Pani teść uciułał sobie, już od dawna, dochodzik jakich siedmiu do ośmiu tysięcy, nie licząc procentów jakie umie wyciskać z kapitałów: ostatecznie, macie przed sobą ładną przyszłość. Po co się dręczyć?
Adwokat opuścił panią Séchard, pozwalając jej zastanowić się nad tą perspektywą, zręcznie przygotowaną poprzedniego dnia przez wielkiego Cointeta.
— Ukaż pan im możliwość otrzymania jakiejkolwiek sumy, rzekł ów angulemski żbik do adwokata, kiedy ów przyszedł mu oznajmić o aresztowaniu: skoro się zaś oswoją z myślą zgarnięcia jakiejś gotowizny, mamy ich: zaczniemy się targować, i pomalutku, ściągniemy ich do kwoty którą mam zamiar ofiarować za ten sekret.
To zdanie zawierało poniekąd streszczenie drugiego aktu tego finansowego dramatu.
Kiedy pani Séchard, z sercem złamanem obawami o los brata, ubrała się i zeszła aby się udać do więzienia, uczuła lęk na myśl o tem iż przyjdzie jej przebyć samej ulice Angoulême. Nie troszcząc się zgoła o stan duszy klientki, Petit-Claud wrócił wszelako aby jej ofiarować ramię, sprowadzony myślą dosyć machjaweliczną: otóż, mimowoli, zyskał sobie zasługę delikatności którą Ewa odczuła bardzo żywo; przyjął podziękowanie nie wyprowadzając jej z błędu. Ta drobna uprzejmość, u człowieka tak twardego, tak bezwzględnego, i w podobnej chwili, wpłynęła na zmianę sądu pani Séchard o Petit-Claudzie.
— Prowadzę panią, rzekł, dalszą drogą, ale za to nikogo nie spotkamy.
— Tak, pierwszy raz nie mam prawa pokazywać się z podniesioną głową! twardo mi to dano odczuć wczoraj...
— To był pierwszy i ostatni raz.
— Och, to pewna, że nie zostanę w tem mieście...
Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/187
Ta strona została uwierzytelniona.