sześć podobnych przykładów w okolicy, w przemyśle i rolnictwie; uniósł się, nie chciał niczego słuchać, przedstawienia Petit-Clauda wzmagały jego irytację zamiast ją uspokoić.
— Wolę raczej kupić coś pewniejszego niż to odkrycie, choćby zadowalając się małym zyskiem, rzekł patrząc na brata. Wedle mnie, rzecz bynajmniej nie jest dojrzała do interesu, wykrzyknął na zakończenie.
— Ostatecznie, przyszliście tu panowie w jakimś celu? rzekł Petit-Claud. Cóż ofiarujecie?
— Uwolnić pana Séchard, i zapewnić mu, w razie powodzenia, trzydzieści procent w zyskach, odparł żywo gruby Cointet.
— Ależ, panie, rzekła Ewa, z czegóż będziemy żyli przez czas doświadczeń? Mąż poniósł już wstyd aresztowania, może wrócić do więzienia, nie przybędzie mu przez to ani nie ubędzie, a jakoś wreszcie spłacimy nasze długi.
Petit-Claud położył palec na ustach, spoglądając na Ewę.
— Nie jesteście panowie rozsądni, rzekł do braci. Widzieliście papier; stary Séchard powiedział wam, że syn jego, zamknięty przezeń, wytworzył, w ciągu jednej nocy, zapomocą materjałów niewątpliwie niekosztownych, doskonały papier... Jesteście tu aby dojść do porozumienia. Chcecie nabyć, czy nie chcecie?
— Ot, rzekł wielki Cointet, czy brat chce czy nie chce, ja ryzykuję, na własną rękę, spłatę długów pana Séchard, daję sześć tysięcy franków gotówką, i pan Séchard będzie miał trzydzieści od sta w zyskach; ale słuchajcie dobrze jedno: jeżeli, w ciągu roku, nie urzeczywistni warunków jakie sam postawi w akcie, odda nam sześć tysięcy, prawo zaś wynalazku zostanie przy nas, będziemy sobie radzili jak się nam uda.
— Czy jesteś pewny siebie? rzekł Petit-Claud, biorąc Dawida na stronę.
— Tak, rzekł Dawid, który złapał się na taktykę dwóch braci i drżał aby gruby Cointet nie zerwał konferencji, od której zależała jego przyszłość.
Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/197
Ta strona została uwierzytelniona.