Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

chard. Obawia się widać mego imienia i, kiedy się robię nadto ciekawa, rzuca mi ten frazes, który, ostatecznie, jest tylko programem.
— Jeżeli mąż pani zdoła urzeczywistnić ten program, dojdzie do fortuny z pewnością szybciej niż drukarstwem. Nie dziwię się już teraz, że tak zaniedbuje zakład, odparł Bonifacy, spoglądając ku opuszczonej pracowni, gdzie Kolb, siedząc na tarcicy, nacierał kromkę chleba czosnkiem. Bądź co bądź, nie byłoby nam zbyt na rękę widzieć tę drukarnię w ręku czynnego, ruchliwego, ambitnego konkurenta; może tedy porozumielibyśmy się z sobą. Jeżeli, naprzykład, zgodzilibyście się państwo wynająć za pewną sumę inwentarz jednemu z naszych ludzi, który pracowałby dla nas pod waszą firmą, jak się to praktykuje w Paryżu, dalibyśmy temu chłopcu dosyć roboty aby mógł państwu płacić bardzo dobry czynsz i samemu odkładać nieco...
— To zależy od sumy, odparła Ewa. Ile ofiarujecie panowie? rzekła, patrząc na Bonifacego w sposób mający świadczyć że rozumie doskonale jego plan.
— A żądania państwa? odparł żywo Jan Cointet.
— Trzy tysiące franków półrocznie, rzekła.
— Ech, droga pani, wszak mówiła pani o sprzedaży drukarni za dwadzieścia tysięcy, odparł słodziutko Bonifacy. Procent od dwudziestu tysięcy wynosi tylko tysiąc dwieście, licząc po sześć od sta.
Ewa umilkła na chwilę zakłopotana: oceniła całą wagę dyskrecji w interesach.
— Będziecie się panowie posługiwali naszemi prasami, czcionkami, któremi, jak tego dowiodłam, umiem jeszcze zarobić to i owo, odparła; przytem, mamy ciężary: musimy płacić czynsz staremu Séchard, ojcu Dawida, który nie obsypuje nas podarkami...
Po dwugodzinnej walce, Ewa uzyskała dwa tysiące za pół roku, z których tysiąc zgóry. Skoro wszystko umówiono, bracia